fbpx

Rozmowa z Iwoną Ławicką z inicjatywy „NIE dla zabudowy przy Parku Promienistych”

Mieszka pani blisko Parku im. Szarych Szeregów (kiedyś Park Promienistych)?

Bardzo blisko. Z okien mieszkania widzę Pomnik Pękniętego Serca. Codziennie obserwuję życie w parku. To mały teren i warto byłoby go powiększyć. Wyraźnie brakuje tu placu zabaw z prawdziwego zdarzenia, placu, który dostarczałby dzieciom bodźców, inspiracji do zabawy. Samo ześlizgiwanie się po plastikowej zjeżdżalni to za mało.

Jak mieszkańcy osiedla dowiedzieli się, że miasto chce sprzedać działkę?

O wszystkim dowiedzieliśmy się przypadkiem. Zgłosiliśmy do budżetu obywatelskiego projekt zagospodarowania tego terenu. Chcieliśmy, żeby powstały na nim tężnie solankowe, plac zabaw, czy siłownia. Wtedy okazało się, że teren jest przeznaczony do sprzedaży. Gdyby nie powstał ten projekt, niczego byśmy nie wiedzieli.

Odkryliśmy również, że władze miasta wysłały zapytanie w sprawie sprzedaży do rady osiedla. Nie wiemy, czy Rada Osiedla Bałuty-Doły ma jakieś zdanie na temat sprzedaży działki, bo milczy. Członkinią rady osiedla i radną miejską jest pani Elżbieta Bartczak z PO, która podobno nic nie wiedziała o planach sprzedaży. Z pewnością ani magistrat ani rada osiedla nie kontaktowali się z nami. To pokazuje, jakim „martwym organem” jest nasza rada osiedla, która powinna się zwrócić do mieszkańców i nagłośnić sprawę.

I zawiązaliście grupę „NIE dla zabudowy przy Parku Promienistych”?

Tak. Przygotowaliśmy petycję protestacyjną, w której opisaliśmy sytuację. Zebraliśmy pod nią łącznie tysiąc podpisów i złożyliśmy w magistracie.

Otrzymaliście państwo odpowiedź?

Odpowiedź otrzymałam dzień przed przetargiem. Do wielu osób odpowiedzi dotarły już po przetargu. To było nie w porządku. Nie mieliśmy możliwości zebrania się, podjęcia jakichkolwiek działań.

Co było w odpowiedzi?

Napisano, że teren jest zdegradowany, że o sprzedaży zawiadomiono wszystkie organy, które takie informacje powinny otrzymać. Jednak nie wymieniono tych organów. Powiadomiono, że rada osiedla nie odpowiedziała w terminie.  Napisano też, że przetarg można odwołać tylko z ważnej przyczyny. Tą ważną przyczyną jesteśmy MY, mieszkańcy – starsi, którzy sadzili drzewa w parku, młodzi ludzie i ich dzieci. Pełen przekrój pokoleniowy. Dla Urzędu Miasta Łodzi nie jesteśmy ważni.

Wyjaśniliście państwo w petycji, dlaczego uważacie, że przetarg należy odwołać?

Tak, oczywiście. Park jest mały, brakuje w nim urządzeń i typowych placów rekreacyjnych. Sytuacja jeszcze się zmieni, ponieważ w pobliżu powstaje Osiedle Jarzębinowe. Zamieszkają w nim nowi lokatorzy. Wobec tego przydałoby się powiększenie obszaru rekreacyjnego. Warto podkreślić, że oprócz działki pod zabudowę sprzedano też przylegający do niej teren, użytkowany obecnie jako parking na kilkadziesiąt samochodów. Już są problemy ze znalezieniem miejsca do zaparkowania. Co będzie po likwidacji tego parkingu? W ofercie jest zgoda dla inwestora na wycięcie nawet wszystkich drzew z zakupionego terenu. Sam parking jest okolony kilkudziesięcioma starymi drzewami.

To może nowa zabudowa będzie z parkingami, garażami?

Oficjalnie nic się na ten temat nie mówi. Nieoficjalnie dotarły do nas wieści, że mogą to być nawet wieżowce z podziemnymi garażami. A wystarczy poczytać i popytać specjalistów, żeby zacząć się obawiać, że głębokie wykopy doprowadzą do obniżenia poziomu wody. Byłaby to katastrofa dla parkowej roślinności. Nastąpiłoby zaburzenie ekosystemu.

Urząd Miasta poprosił Zarząd Zieleni Miejskiej o opinię w sprawie zabudowania działki przy parku. W czerwcu 2017 roku Zarząd Zieleni Miejskiej sprzeciwił się zabudowie działki. Stwierdził, że park jest mały, dlatego warto byłoby go powiększyć właśnie o ten teren. Ale już w październiku 2017 roku powstała druga opinia, w której Zarząd Zieleni Miejskiej zmienił zdanie i poparł pomysł Urzędu Miasta. Skąd taka zmiana stanowiska? Podobno nie ma pieniędzy na przyłączenie działki do parku. Sprzedana działka ma dorosły drzewostan, należy tylko skosić trawę i zdemontować ogrodzenie. To nie są duże koszty, a jakie zyski dla społeczności.  Rozumiem, że miasto chce zarabiać pieniądze. Nie rozumiem tylko, dlaczego akurat w ten sposób.

Co dalej?

Nie odpuszczamy. Spotkaliśmy się z wicewojewodą, przekazaliśmy zgromadzone dokumenty i opisaliśmy sprawę, która okazała się typowa dla rabunkowej gospodarki terenów zielonych, braku komunikacji z mieszkańcami i lekceważenia lokalnych inicjatyw społecznych. Otrzymaliśmy obietnicę zbadania sprawy przez prawników, pomocy w ramach kompetencji wojewody, czyli żadnych konkretów. Spotkaliśmy się również z posłem Waldemarem Budą (PiS), który też obiecał zbadać sprawę, czyli ponownie żadnych konkretów.

A my chcemy, żeby ktoś w końcu miał odwagę pomóc nam, mieszkańcom, uratować park, bo rozpoczęcie budowy będzie oznaczało jego powolną śmierć. Zdaje się, że nikt tego nie rozumie.

Rozmawiała: Małgorzata Jankowska, Instytut Spraw Obywatelskich

 

(„NIE dla zabudowy przy Parku Promienistych” posiada profil pod taką samą nazwą na Facebooku, gdzie na bieżąco można śledzić przebieg wydarzeń)